Rozdział IV

   Minęło kilka wschodów słońca, zbliżał się czas zgromadzenia. Puchaty Liść praktycznie nie wychodziła z obozu. Jednak nic to nie dawało, ponieważ cały czas słyszała w głowie błagania Chmurnej Gwiazdy. Kocur usilnie próbował zmienić jej decyzję, ale kotka była nieugięta. Każdy, kogo kiedykolwiek kochała, żył tu, nad jeziorem. Nie mogła opuścić tego miejsca. Nie odejdę w nieznane - powtarzała w myślach.

- Puchaty Liściu - z zamyślenia wyrwała ją Łaciate Niebo. Biało-czarna kotka położyła obok przyjaciółki małą rybę. - Zjedz coś, proszę. Cały klan widzi, że coś jest nie tak.

- Nie mogę - puchata kotka usiadła. - Z jednej strony uważam, że podjęłam właściwą decyzję, ale z drugiej strony sama już nie wiem. Ciągle słyszę Chmurną Gwiazdę. Namawia mnie, bym zmieniła zdanie. Ale Łaciate Niebo, ja nawet nie wiem, czy mogę mu ufać! - Puchaty Liść ponownie się położyła i zasłoniła pysk łapami. Była zrozpaczona. Nigdy nie musiała podejmować takich decyzji. To było ponad jej siły. Co miała zrobić? Zostawić rodzinę na rzecz kota, którego nie znała, czy zostać, ale ze świadomością, że odmówiła pomocy temu, kto o nią prosił?

- Spokojnie - przyjaciółka usiadła obok niej i położyła jej ogon na grzbiecie. - To ma być wyłącznie twoja decyzja. Tylko ty masz prawo decydować o swoim życiu. Ale nie tyczy się to kwestii zdrowotnych - mówiąc to, przysunęła rybkę pod pysk kotki. - A jako nieoficjalna medyczka mówię ci, że głodzenie się nie jest dobre. Jak tu wrócę, ma być zjedzona, futrzaku! - rzekła Łaciate Niebo, wychodząc z legowiska wojowników.

Puchaty Liść niechętnie zaczęła jeść rybę. Jej przyjaciółka miała rację. To ona powinna zdecydować. Jednak z każdą chwilą zaczynała mieć wątpliwości, czy dobrze wybrała. Co by było, gdyby to ona potrzebowała pomocy? Gdyby męczyło ją poczucie winy, że w ogóle się nie starała? Czy przypadkiem do tego nie dojdzie, gdy będzie dalej odmawiała?

- Za bardzo się tym wszystkim martwię - powiedziała do siebie. Skończyła szybko posiłek, po czym wyszła z legowiska, kierując się do Hebanowego Gąszczu po coś na uspokojenie.

- Hebanowy Gąszczu? - zawołała, wchodząc do legowiska medyka. Natychmiast otoczył ją zapach ziół.

- Jestem tutaj - miauknął medyk. Siedział przy stertach ziół, chyba sprawdzał zapasy. Po chwili spojrzał na Puchaty Liść i spytał: - Potrzebujesz czegoś?

- Dałbyś mi coś na uspokojenie? Nie mogę ukoić nerwów, a chcę choć trochę odpocząć.

W tym momencie w legowisku medyka pojawiła się Śliwkowy Wzrok, niosąc jakieś zioła. Przywitała się skinieniem głowy, po czym poszła odłożyć liście na jedną ze stert.

- Trochę? Powinnaś przeleżeć cały dzień. Jesteś wykończona. Nie wiem co się z tobą dzieje przez te kilka dni - mówił kocur, jakby z lekką pretensją w głosie. - Nie wychodzisz, nie śpisz, nie jesz. To nie jest zdrowe.

To samo powiedziała Łaciate Niebo - pomyślała szaro-biała kotka. Płowy kocur podszedł do stert i przyniósł jej liść z trzema czarnymi kuleczkami.

- Zjedz je, to ziarna maku. Ukoją nerwy i ułatwią zaśnięcie.

Gdy medyk skończył mówić, wrócił do sprawdzania zapasów.

- Przyniosłaś szczaw? - spytał swoją uczennicę.

- Tak - odrzekła szara kotka, mijając go. Podeszła do Puchatego Liścia, gdy ta zlizała ziarna z liścia. Spytała cicho: - Wszystko w porządku? Mam wrażenie, że coś cię trapi.

- Nie, to nic takiego - odpowiedziała, z nutą wahania w głosie. Miała nadzieję, że Śliwkowy Wzrok go nie usłyszała. Mimo to wyglądało na to, że medyczka jej nie wierzy. Wojowniczka dostrzegła w jej fioletowych oczach oczekiwanie, jakby liczyła, że puchata kotka jednak powie jej, o co chodzi. Gdy jednak nie otrzymała odpowiedzi, powiedziała:

- No cóż, dobrze. Ale pamiętaj, że jeżeli masz jakieś zmartwienia, zawsze możesz mi o tym powiedzieć.

- Jasne, dziękuję - rzekła Puchaty Liść, wychodząc. Skierowała się do legowiska wojowników. Za moment mak zacznie działać, może w końcu się wyśpię - pomyślała. Ułożyła się wygodnie i zamknęła oczy. Chwilę później kotka zapadła w sen.


●●●


- Puchaty Liściu, proszę.

Puchata kotka odwróciła się na drugi bok. Ziarna maku działały idealnie, w końcu mogła się wyspać.

- Puchaty Liściu!

Wojowniczka stanęła na równe łapy. Dopiero po chwili uświadomiła sobie, kogo słyszy. To znowu Chmurna Gwiazda! Dlaczego dawny przywódca nie może dać jej spokoju? Rozejrzała się po legowisku. Wszyscy inni już spali, księżyc był pewnie wysoko. Powoli, starając się nikogo nie obudzić, opuściła legowisko wojowników. Gdy wyszła, spojrzała na niebo. Rzeczywiście, księżyc był już bardzo wysoko. Rozświetlał wszystko wokół delikatnym blaskiem, a wokół niego, na Srebrnej Skórze, siedzieli wszyscy wojownicy Klanu Gwiazdy. Była prawie pełnia. Jutro zgromadzenie - pomyślała Puchaty Liść.

Ponownie usłyszała wołanie Chmurnej Gwiazdy. Miała chęć wyjść z obozu, podążyć za jego głosem. Kotka rozejrzała się i spostrzegła, że nikt nie pilnuje wejścia do obozu. 

- Dziwne - szepnęła do siebie, po czym niepewnie wyszła. 

Zaczęła iść w kierunku jeziora, do miejsca, w którym rozmawiała z kocurem. Sama nie wiedziała, co chce zrobić. Wyjaśnić, dlaczego nie spełni jego prośby? Nie była już taka pewna swojej pierwotnej decyzji. Kocur szukał pomocy, poprosił o nią kotkę, która pragnie pomagać. Jednak czy mógł od niej oczekiwać czegoś takiego? Puchatą wojowniczkę znów zalała fala wątpliwości.

- Chmurna Gwiazdo? - zawołała Puchaty Liść. - Jesteś tam? 

Nagle kotka zauważyła przed sobą błękitny blask. Zaczęła iść w jego kierunku, ale kiedy światło zaczęło się od niej oddalać, ruszyła za nim biegiem. 

- Chmurna Gwiazdo! Zaczekaj! - wolała dawnego przywódcę. - Proszę! Nie wiem co mam robić! Nie chcę opuszczać rodziny ani przyjaciół! Chmurna Gwiazdo… - zwolniła, kiedy zauważyła, że dalszy pościg nic nie da. - Wybierz kogoś innego… 

Biegnąc za Chmurną Gwiazdą dotarła nad jezioro. Wiatr łagodnie marszczył taflę wody, a świerszcze cykały w trawie. Niespodziewanie pojedyncze światełko, które goniła, rozdzieliło się na więcej i zaczęło układać w różne kształty. Przed Puchatym Liściem przebiegła mała grupa świetlistych kotów, które po chwili zmieniły się w przywódcę, mianującego nowego wojownika. Oba koty rozwiały się, gdy na ich miejsce wbiegły inne, zmierzające do prawdopodobnie kamiennego łuku. Puchata wojowniczka ruszyła przed siebie. Wszędzie było pełno jasnych kształtów, nie była pewna, czy zdążyła zobaczyć każdy, nim rozpłynął się i zmienił w inny. W pewnym momencie uświadomiła sobie, że poznaje jednego z kotów, który często się pojawiał. Był puchaty, miał łagodne rysy pyska… To była ona sama! Chmurna Gwiazda pokazywał jej, co może się stać, gdy wyruszy za nim w nieznane, by stworzyć klany!

- Chmurna Gwiazdo… - szepnęła. Nagle kotka zatrzymała się i westchnęła. Nie mogła uwierzyć w to, co widzi. Dobrze znana jej postać leżała przed nią skulona. Między liśćmi wojowniczka dostrzegła cztery najsłodsze główki jakie kiedykolwiek widziała. Jej kociaki.

Zapiszczała ze zdumienia, kładąc po sobie uszy. Jeżeli kocur chciał zagrać na jej uczuciach, to mu się to udało. Wiedziała już, co zrobi. Jednak, czy podoła?... Och, zamknij się, mysi móżdżku! - pomyślała. - Chmurna Gwiazda nie wybrał cię bez powodu.

- Chmurna Gwiazdo - zaczęła. - Spełnię twoją prośbę. Poprowadź mnie w nieznane.

W tej chwili wszystkie światełka na nowo złączyły się w jedno, które zaczęło się oddalać od puchatej kotki. Znowu zaczęła za nim biec.

- Poczekaj! - zawołała. - Co mam zrobić?!

Wdrapała się na drzewo, mając nadzieję, że dogoni blask. Jednak był już daleko poza jej zasięgiem i dołączył do pozostałych gwiazd na Srebrnej Skórze. Po chwili kotkę otoczył mrok, a gdy się ocknęła, leżała w legowisku, zupełnie jakby go nie opuściła, jakby to wszystko działo się w jej śnie. Szaro-biała wojowniczka rozejrzała się i dostrzegła śpiących kolegów z legowiska, oprócz Krótkiego Pyska, który najprawdopodobniej strzegł wejścia do obozu. Przez moment było słychać jedynie oddechy wojowników, lecz nagle Puchaty Liść usłyszała głos dawnego przywódcy:

- Wybierz koty, które ruszą razem z tobą.


●●●


Klan Rzeki szykował się do pójścia na zgromadzenie. Księżyc był już dość wysoko, na pewno się spóźnią. Puchaty Liść cały dzień zastanawiała się, kogo ma wybrać. Na początku myślała o Liliowym Kwiecie, jednak ona dopiero co została wojowniczką. Wyglądało na to, że przez najbliższe księżyce ma zamiar być najlojalniejszym kotem nad jeziorem, więc nie było szans, żeby zgodziła się odejść. Poza tym Klonowa Łata i Pierzaste Futro straciliby obie córki na nie wiadomo jak długo. Puchata wojowniczka nie mogłaby im tego zrobić. 

Była jednak pewna, że musi zabrać Łaciate Niebo. Kotka została już pozbawiona siostry. Gdyby utraciła jeszcze przyjaciółkę, być może by się nie pozbierała, mimo że wiedziałaby, dlaczego odeszła i że kiedyś wróci. Puchaty Liść ucieszyła się, gdy łaciata kotka zgodziła się ruszyć razem z nią. 

Ale dwa koty to za mało, by stworzyć klany. Trzeba było znaleźć kogoś jeszcze. Tylko kogo?

Szczawiowa Gwiazda opuścił legowisko przywódcy i skierował się ku wyjściu z obozu, a za nim podążyli inni wojownicy wybierający się na zgromadzenie, w tym Puchaty Liść i Łaciate Niebo. 

W drodze na wyspę kotka cały czas była pogrążona w myślach. Kogo mam wybrać? - zastanawiała się. Rudy Świt? Nie, ona wychowuje Brunatka. Chmurny Zmierzch? Ona również nie. Na pewno będzie chciała patrzeć, jak syn jej siostry dorasta. Może Śliwkowy Wzrok? Mysi móżdżku, ona jest przyszłą medyczką klanu! - zarzuciła sobie Puchaty Liść. Wyglądało na to, że w Klanie Rzeki nie ma więcej kotów, które mogłyby odejść w nieznane, by założyć klany. 

- W Klanie Rzeki… - szepnęła wojowniczka, po czym stanęła, jakby wryta w ziemię. Oczywiście! W Klanie Rzeki nie było więcej odpowiednich kotów, ale Puchaty Liść znała odpowiednie koty w innych klanach! Nagle kotka poczuła uderzenie i usłyszała surowy głos Krótkiego Pyska. 

- Co ty robisz? Uważaj!

Speszona kotka szybko przeprosiła i ruszyła dalej. Miała nadzieję, że koty, o których myśli, przyszły na dzisiejsze zgromadzenie. Poprosiła Łaciate Niebo, żeby się za nimi rozglądała. 

Wkrótce wojownicy znaleźli się przed powalonym drzewem, po którym można było wejść na wyspę. Szaro-biała kotka wskoczyła na kłodę i zaczęła ostrożnie po niej iść. Gdy przyszła na zgromadzenie za pierwszym razem, poślizgnęła się i prawie wpadła do wody. 

Tuż za kotką szła Łaciate Niebo, a następnie na drzewo wskoczyła Liliowy Kwiat. To było jej pierwsze zgromadzenie od zostania wojowniczką. Szczawiowa Gwiazda przedstawi ją pod jej nowym imieniem wszystkim klanom. Puchata kotka pamięta, kiedy sama tego doświadczyła. Wojownicy z innych klanów wykrzykiwali jej imię, wyglądało to tak, jakby wszystkie, nawet obce jej koty, cieszyły się razem z nią. 

Kotka zeskoczyła lekko na ziemię i poczekała na przyjaciółkę i siostrę. Po chwili razem ruszyły na środek wyspy, gdzie przebywały już pozostałe klany. Rzeczywiście, wyglądało na to, że się spóźnili.

Większość kotów Klanu Rzeki rozeszła się już, żeby przywitać się z przyjaciółmi. Liliowy Kwiat pobiegła w kierunku rudej kotki z Klanu Pioruna. Tymczasem Puchaty Liść i Łaciate Niebo ruszyły w kierunku grupki wojowników Klanu Cienia. Niebieskooka kotka miała nadzieję, że zastanie tam dwa konkretne koty. 

- Cześć Puchaty Liściu! - nagle usłyszała głos ze strony, po której przebywała większość Klanu Wiatru. Chwilę później do wojowniczek podbiegł brązowy, pręgowany kocur o jednym oku turkusowym, a drugim pomarańczowym. 

- Cześć Sowi Ogonie - przywitała się z nim Puchaty Liść. Zerknęła jeszcze raz na grupę kotów Klanu Cienia, ale nie dostrzegła Księżycowego Pazura. Postanowiła porozmawiać z kolegą z Klanu Wiatru, może później ją znajdzie. 

- Jak zwierzyna w Klanie Rzeki? - spytał Sowi Ogon. 

- Bez problemu możemy wykarmić cały klan, pora zielonych liści jest dla nas obfita w ryby. A jak u was? 

Wojownicy pogrążyli się w rozmowie. Łaciate Niebo w tym czasie rozglądała się za kotami, których szukała Puchaty Liść. Nagle łaciata kotka przerwała przyjaciołom rozmowę i miauknęła do puchatej przyjaciółki:

- Wężowe Futro na ciebie patrzy. 

Puchata wojowniczka odwróciła się. Rzeczywiście, przyglądał jej się kremowy, pręgowany kocur o bardzo bladych, niebieskich oczach. Gdy zauważył, że kotka na niego patrzy, szybko odwrócił wzrok. Uznała, że to było bardzo urocze i się uśmiechnęła. Od dawna podobał jej się wojownik z Klanu Cienia, nawet rozmawiali ze sobą kilka razy. Wiedziała, że nigdy nie mogliby być razem. Mimo to nie mogła powstrzymać uczucia, którym darzyła kocura. 

Niebieskooka kotka wiedziała, że musi dziś porozmawiać z Wężowym Futrem. Jest jednym z kotów, którym chce zaproponować wyruszenie razem z nią. Niestety dalej nie widziała Księżycowego Pazura. Co jeżeli nie przyszła? Może warto spytać kogoś jeszcze? Po chwili namysłu wojowniczka rzekła:

- Sowi Ogonie, mogę mieć do ciebie prośbę? 

- Jaką? 

- Przyjdziesz jutro w nocy przed wyspę? To bardzo ważne. 

Wojowniczka uznała, że lepiej będzie, jeśli zada wszystkim wybranym kotom to pytanie, gdy będą razem i będą mogli spokojnie rozmawiać. 

- Cóż… Skoro to takie ważne - odpowiedział kocur. 

- Dziękuję ci - miauknęła Puchaty Liść.

Nagle kątem oka spostrzegła szare futro. Gdy spojrzała w tamtym kierunku, okazało się, że to Księżycowy Pazur. Wspaniale! - pomyślała kotka. Wszystkie koty, o których myślała, przyszły dziś na zgromadzenie. 

- Przepraszam, Sowi Ogonie, ale muszę iść porozmawiać z Księżycowym Pazurem. 

Wojowniczka pożegnała się z przyjacielem i pobiegła do kotki z Klanu Cienia. Gnając do niej, usłyszała okrzyk Szczawiowej Gwiazdy, oznaczający rozpoczęcie zgromadzenia.

W końcu, po drodze pełnej niezadowolonych miauknięć, spowodowanych nadepnięciem kilku kotom na łapy lub ogony, Puchaty Liść dotarła do przyjaciółki. 

- Księżycowy Pazurze! - zawołała do przyjaciółki. 

- Cicho! - warknął jakiś kocur. 

Kotka przeprosiła i usiadła obok żółtookiej wojowniczki. 

- Hej, Puchaty Liściu - rzekła Księżycowy Pazur. 

Przywódcy wszystkich klanów zaczęli wymieniać się nowinami. W Klanie Pioruna i Klanie Nieba urodziły się nowe kociaki. Poza tym w Klanie Pioruna mianowano nowego wojownika, a w Klanie Wiatru dwóch nowych uczniów. 

Za każdym razem, gdy przyjaciółki próbowały porozmawiać, ktoś je uciszał. Dlatego też Puchaty Liść nie miała kiedy zapytać kotki o przyjście nad wyspę. Dopiero pod koniec zgromadzenia, kiedy koty szykowały się do opuszczenia wyspy, kotki mogły porozmawiać. 

- Nareszcie możemy pogadać - miauknęła Księżycowy Pazur. 

- Księżycowy Pazurze - zaczęła puchata kotka. - Mam do ciebie wielką prośbę. Czy mogłabyś jutro w nocy przyjść przed wyspę? 

- Po co? - zdziwiła się żółtooka kotka. 

- Powiem ci jutro, tylko proszę, przyjdź. Wiesz, że nie pytałabym cię o to, gdyby to nie było ważne. 

Po chwili namysłu przyjaciółka odpowiedziała:

- W takim razie, dobrze, przyjdę. 

- Bardzo ci dziękuję - rzekła Puchaty Liść.

Teraz musiała tylko porozmawiać z Wężowym Futrem. Dostrzegła go kilka długości lisa dalej, rozmawiającego z kolegą z Klanu Pioruna. Zamierzała właśnie pożegnać się z Księżycowym Pazurem i do niego podejść, ale nagle Szczawiowa Gwiazda zawołał wszystkich wojowników Klanu Rzeki. Opuszczali już wyspę! Nie zdąży pogadać z kocurem! Tak bardzo liczyła, że kremowy wojownik odejdzie razem z nią, ale teraz nie będzie miała już okazji go o to poprosić.

Jednak po chwili kotkę olśniło. I Wężowe Futro, i Księżycowy Pazur są z Klanu Cienia, więc może poprosić przyjaciółkę, by go spytała!

- Księżycowy Pazurze, muszę już iść, ale mam jeszcze jedno pytanie. Spytasz Wężowe Futro, czy też przyjdzie? - szaro-biała kotka chwilę na nią patrzyła, po czym uśmiechnęła się i pokiwała głową. - Dziękuję! - miauknęła Puchaty Liść i pobiegła w kierunku kłody, ponieważ większość kotów Klanu Rzeki już opuściła wyspę. 

Jasnoszaro-biała wojowniczka maszerowała, pogrążona w myślach. Liczyła, że dokonała właściwego wyboru. Od tego, kto wyruszy w nieznane razem z nią, zależała przyszłość nowych klanów. Nie chciała zawieść Chmurnej Gwiazdy. Gdy tylko zamykała oczy, widziała rozpacz wymalowaną na jego pysku. Nie zamierzała jej pogłębiać niepowodzeniem misji. Nie martw się, Chmurna Gwiazdo - pomyślała. - Zrobię wszystko, żebyś pozbył się poczucia winy.


●●●


- Łaciate Niebo, wstawaj! - szepnęła Puchaty Liść, trącając łaciatą kotkę w bok. - Księżyc jest już wysoko! Musimy iść.

- Dobrze, już wstaję - odmiauknęła Łaciate Niebo, ziewając. 

Puchaty Liść nie mogła się doczekać, aż pójdą nad wyspę. Bardzo chciała już powiedzieć przyjaciołom o misji, jaką powierzył jej Chmurna Gwiazda. W końcu czarno-biała wojowniczka wstała i kotki po cichu opuściły legowisko. Obozu pilnowała Chmurny Zmierzch, jednak udało im się ją przekonać, że nie mogły spać i muszą pochodzić. Gdy tylko wyszły z obozu, skierowały się prosto w kierunku wyspy. Puchata kotka miała nadzieję, że będą pierwsze. Nie chciała kazać przyjaciołom czekać, tym bardziej, że Sowi Ogon nie wiedział, że przyjdą również wojownicy z Klanu Cienia, a oni nie wiedzieli o Sowim Ogonie. Próbowała odrzucić myśl o tym, że jej przyjaciele mogliby zacząć ze sobą walczyć.

Kotki dotarły do kłody w akompaniamencie hukania sowy. Na szczęście były pierwsze, postanowiły więc usiąść i poczekać.

Wkrótce usłyszały szelest w trzcinie, z której potem wyszedł Sowi Ogon. Kiedy już miał się przywitać, położył po sobie uszy i zawęszył. 

- Czuję Klan Cienia! - warknął. 

Jak na zawołanie, po drugiej stronie pojawiła się Księżycowy Pazur. Po chwili dogonił ją Wężowe Futro. Puchatemu Liściowi ulżyło. Kremowy kocur jednak przyszedł. Mimo to kotka nadal była zestresowana. Sowi Ogon zamierzał zaatakować jej przyjaciół! Kiedy właśnie szykował się do skoku, Puchaty Liść wbiegła przed niego. 

- Czekaj! Wężowe Futro i Księżycowy Pazur też mieli przyjść! - miauknęła szybko kotka. Zdziwiony kocur schował pazury. 

- Puchaty Liściu, powiesz nam, po co nas tu zebrałaś? - spytał zmieszany Wężowe Futro. 

Wojowniczka usiadła, wzięła głęboki oddech i zaczęła opowiadać przyjaciołom o Chmurnej Gwieździe, jego przeszłości, a w końcu i o prośbie, jaką skierował do niej przywódca. Gdy skończyła, przyjaciele patrzyli na nią z mieszanką szoku i zaciekawienia w oczach.  

- Chmurna Gwiazda poprosił mnie, bym wybrała koty, które mi pomogą. A ja wybrałam was. 

Wojownicy milczeli. Najwyraźniej analizowali nowoprzyswojone informacje. Puchaty Liść nie dziwiła im się. Sama była w szoku, gdy dowiedziała się o misji. Jednak ona nie zdecydowała od razu, więc nie chciała wywierać presji na przyjaciołach. Dlatego też widząc ich niepewne miny, szybko dodała:

- Nie musicie decydować teraz. Dam wam czas. Może spotkajmy się tutaj za pięć wschodów słońca? - kotka spojrzała na przyjaciół. Dalej nic nie mówili. 

- Puchaty Liściu - zaczął niepewnie Wężowe Futro. - Dlaczego my? Dlaczego uważasz, że się do tego nadajemy? Jesteśmy tylko zwykłymi wojownikami. Myślisz, że podołamy tak ważnej misji? 

Wojowniczka patrzyła na niego przez moment. Kocur powiedział na głos wszystko, co czuła, kiedy Chmurna Gwiazda powiedział jej o swoim planie. Na początku ona również wątpiła, czy jest w stanie spełnić prośbę przywódcy. Jednak uświadomił on jej, że nie ważne, jaki masz status w klanie czy jak wyglądasz. Najważniejsze jest to, jaki jesteś w środku. Możesz być wielkim, silnym przywódcą, ale egoistycznym i tchórzliwym. Lecz równie dobrze możesz być zwyczajnym uczniem i nie odznaczać się ani wzrostem, ani siłą, jednak mieć wielkie serce i determinację, aby za wszelką cenę służyć swemu klanowi jak najlepiej. Dlatego też kotka pewnym tonem odrzekła:

- Ja tak nie myślę, ja to wiem. Rozumiem, że może wam się wydawać, że jesteśmy zbyt słabi żeby to osiągnąć. W pojedynkę, może tak być - mówiła. - Jednak dopiero kiedy działamy w grupie, w przyjaźni, jesteśmy najsilniejsi. Chmurna Gwiazda powierzył mi najważniejszą misję w moim życiu. Ale wiem, że nie dam rady sama. Potrzebuję lojalności Sowiego Ogona, zaciekłości Księżycowego Pazura. I odwagi Wężowego Futra. 

Przyjaciele patrzyli po sobie. Niebieskooka kotka miała nadzieję, że przyjaciele rozumieją, jakie to ważne. Naprawdę wierzyła w to, co powiedziała. Chmurna Gwiazda potrzebował jej, a ona potrzebowała ich.

- W takim razie… Do zobaczenia za pięć wschodów słońca - rzekła po chwili Księżycowy Pazur. Reszta pokiwała głowami. 

- Dziękuję wam, że zgodziliście się przyjść - Puchaty Liść uśmiechnęła się do nich. Jej wzrok zatrzymał się na kilka uderzeń serca na Wężowym Futrze. Kocur również się uśmiechnął.

Wszyscy wojownicy wstali, pożegnali się i ruszyli w kierunku swoich obozów. Puchata kotka spojrzała na niebo. Jedna z gwiazd radośnie do niej mrygała. 

- Chmurna Gwiazda popiera twój wybór - miauknęła Łaciate Niebo. - Mam nadzieję, że wszyscy zgodzą się ruszyć z nami. 

Puchaty Liść szła chwilę w milczeniu. Cały czas miała przed oczami ciepły uśmiech kremowego wojownika. Przeczuwała, że ta podróż na zawsze zbliży do siebie wszystkich jej uczestników.

- Ja też mam nadzieję.

Komentarze