Rozdział V

Puchaty Liść skończyła posiłek. Siedziała przed stertą zdobyczy i rozmawiała z Liliowym Kwiatem, Klonową Łatą, Pierzastym Futrem i Łaciatym Niebem. Mijał dopiero drugi dzień od spotkania przy wyspie. Kotka ciągle zastanawiała się, jaką decyzję podejmą jej przyjaciele. 

Szczawiowa Gwiazda wyszedł z legowiska przywódcy. Przeciągnął się i podszedł do siedzącego nieopodal Krótkiego Pyska. Po chwili niebieski kocur zawołał:

- Puchaty Liściu, Klonowa Łato, pójdziecie z nami na wieczorny patrol? Muszę rozprostować łapy. 

Puchaty Liść szybko umyła pysk, po czym razem z matką poszły w kierunku wyjścia z obozu, przy którym czekał przywódca z Krótkim Pyskiem. Nagle z legowiska starszyzny wyszła Brzozowa Łodyga.

- Liliowy Kwiat nie idzie? - spytała starsza kocica.

- Nie, zostaję w obozie - odmiauknęła wojowniczka.

- Świetnie!  - ucieszyła się Brzozowa Łodyga. - Mogłabyś powyjmować ciernie z naszych posłań? Ty jesteś taka dokładna, nie to co pozostali uczniowie.

- Dokładnie! - dodała wychodząca właśnie z legowiska Przekrzywiona Paproć, bursztynowa kocica o zgiętym ogonie. - Łapy miały chyba dziś pszczoły w mózgach, gdy zbierały ten mech!

- Też tak sądzę - zawtórowała jej biało-szara starsza, po czym rzekła do Liliowego Kwiatu - Uważam, że powinnaś dostać ucznia, żeby nauczyć go dokładności. Albo przejąć szkolenie innego ucznia.

- Przecież dopiero co zostałam wojowniczką - powiedziała z lekkim uśmiechem Liliowy Kwiat.

- To tym lepiej - mówiła Przekrzywiona Paproć. - Masz wszystkie treningi świeżo w głowie. Niektórym to wszystko wyparowuje po sezonie.

Puchaty Liść nie usłyszała już nic więcej z tej rozmowy, ponieważ Szczawiowa Gwiazda wyprowadził ich z obozu. Brzozowa Łodyga i Przekrzywiona Paproć były największymi plotkarami w Klanie Rzeki, mimo to wszyscy je uwielbiali. 

- Sprawdzimy granicę z Klanem Wiatru - rzekł przywódca.

Kotka wiedziała, dlaczego chciał to zrobić. Przypomniała sobie ucznia, którego ponad pół księżyca temu przegoniła z terytorium. Mówił, że zabłądził, ale mu nie wierzyła. Szczawiowa Gwiazda nie wspomniał o tym na zgromadzeniu, ponieważ mimo wszystko przypadkowe wtargnięcia się zdarzają.

Patrol szedł wzdłuż brzegu jeziora. Wojownicy zwinnie przeskoczyli po kamieniach dzielących rzekę od zbiornika. Ciepły wiatr targał ich futra kiedy zbliżali się do wyspy. Wkrótce dotarli do granicy. 

- Coś tu nie gra - powiedziała Klonowa Łata, węsząc. Pozostali członkowie patrolu również powąchali powietrze. - Śmierdzi Klanem Wiatru, jakby dopiero co tu byli, ale ich nie widzę. 

Za Puchatym Liściem zaszeleściła trawa. Jednak gdy właśnie miała zamiar to sprawdzić, jej uwagę odwrócił Krótki Pysk. 

- Spójrzcie tam! 

Gdy wojowniczka się odwróciła, dostrzegła przy jednym z nielicznych drzew koty Klanu Wiatru goniące za królikiem. Na terytorium Klanu Rzeki. 

- Za mną! - zawołał Szczawiowa Gwiazda, po czym ruszył w kierunku intruzów. 

Gdy patrol przywódcy dobiegł do kotów z Klanu Wiatru, królik już zwisał z pyska niebieskiej kotki, której Puchaty Liść nie znała. Rozpoznała za to Okopconego Ogona, bladobrązowego wojownika, Mroźnego Cienia, jasnoszarego kocura, i tego samego, ciemnorudego ucznia, którego przegoniła z terytorium. Pamiętała go ze zgromadzenia. Nazywał się Skoczna Łapa.

- Mroźny Cieniu, co robicie na naszym terytorium? - zapytał spokojnie przywódca.

- Polujemy na zwierzynę pochodzącą z naszego terytorium - odparł równie poważnie długowłosy wojownik, jednak Puchaty Liść dostrzegła w jego oczach iskierki gniewu. Obawiała się, że może dojść do bitwy.

- Kiedy przekroczy granicę, należy już do naszego klanu - mruknął Krótki Pysk.

- Polujecie tylko na ryby. Nie rozumiem, po co wam całe to terytorium, skoro wystarczy wam sama rzeka.

- Klany powinny mieć równe terytoria. Zawsze tak było - rzekł Szczawiowa Gwiazda, podnosząc już lekko głos.

W tym momencie niebieska kotka odłożyła królika na ziemię i nieśmiało miauknęła:

- Może nie róbmy problemów? Jesteśmy na ich terytorium i…

- Nie przerywaj mi, Zwrotny Locie! - warknął na nią Mroźny Cień.

- Ciekaw jestem, co na to wszystko powie Jelenia Gwiazda - kontynuował Szczawiowa Gwiazda.

- Mój brat? - zaśmiał się jasnoszary kocur. - On nam nic nie zrobi. To jest nasza zwierzyna i mamy prawo na nią polować!

- Opuśćcie nasz teren, a obejdzie się bez przelewu krwi - powiedział mocno poirytowany przywódca

- Nie będziesz mi rozkazywał, rybi pysku - syknął agresywnie Mroźny Cień. - Atak!

Kocur rzucił się na przywódcę. Okopcony Ogon skoczył na Krótkiego Pyska, a Zwrotny Lot na Klonową Łatę. Puchatego Liścia zaatakował Skoczna Łapa. Był młodym uczniem, ale walczył zaciekle. Kotka ledwo nadążała odpierać jego ataki. Nagle kocur skoczył na nią i ją przewrócił. Kątem oka spostrzegła, że Mroźny Cień wykonał ten sam manewr. Chyba miał zamiar rozerwać przywódcy gardło!

Wojowniczka zepchnęła z siebie ucznia i pomknęła do niebieskiego kocura, jednak czuła, że już nie zdąży mu pomóc. Nie wiedziała, ile żyć zostało Szczawiowej Gwieździe. Kocur z Klanu Wiatru już miał zamiar go ugryźć, gdy niespodziewanie z drzewa spadła na niego brązowa kulka. Przez moment Puchaty Liść myślała, że to młoda sowa, jednak po chwili zauważyła, że to…

- Brunatek?!

Kociak trzymał się mocno grzbietu Mroźnego Cienia, wbijając w jego ciało pazurki i gryząc go w kark. W końcu agresywny wojownik zrzucił Brunatka, jednak brązowy kocurek szybko się podniósł. Wojownik wymachiwał przed nim pazurami, lecz ten zręcznie wszystkiego unikał. Puchaty Liść chciała mu pomóc, lecz niespodziewanie z całej siły wbiegł w nią Skoczna Łapa. Szczawiowa Gwiazda był zbyt zmęczony, dawno nie opuszczał obozu.

Szaro-biała kotka próbowała dostrzec Brunatka, jednak uczeń nie dawał jej na to szans. Zdawała sobie sprawę z tego, że kociak jest w wielkim niebezpieczeństwie. Myśl o tym dała jej siłę, by przygwoździć ciemnorudego kocura do ziemi.

- Puszczaj! - wrzasnął.

Ale Puchaty Liść go nie usłyszała. Zamarła, gdy zauważyła, że Mroźny Cień zamachnął się na Brunatka. Chciała podbiec do niego, lecz uniemożliwił jej to uczeń, gryzący ją w łapę. Warknęła z bólu.

- Odczep się! - krzyknęła i wyrwała się mu. Jednak nagle usłyszała wrzask Mroźnego Cienia i pisk Brunatka.

- Moje oko! - zawył wojownik z Klanu Wiatru. Wszyscy zaprzestali walki i patrzyli na miotającego się kocura w osłupieniu. Puchata wojowniczka potrzebowała chwili, żeby zrozumieć, co się właśnie wydarzyło. Lewe oko Mroźnego Cienia zalewała krew, której krople leciały na wszystkie strony, gdy kocur potrząsał głową. Nieco dalej leżał Brunatek. Puchaty Liść natychmiast do niego pognała. Poczuła ulgę, gdy kocurek się podniósł. Na jego klatce piersiowej dostrzegła ranę, ale nie krwawiła zbyt mocno, więc najprawdopodobniej nie zagrażała życiu kocurka.

- Wynoście się z naszego terytorium, natychmiast! - wrzasnął Szczawiowa Gwiazda.

Jako pierwsza do ucieczki rzuciła się Zwrotny Lot. Za nią pognali Skoczna Łapa i Okopcony Ogon. Mroźny Cień chwilę stał w miejscu. Nawet już nie próbował strząsnąć krwi z oka.

- Pożałujecie tego - warknął i pobiegł za towarzyszami. Upolowany królik został na miejscu - nikt go nie zabrał.

- Nic ci się nie stało? - zapytała kociaka Puchaty Liść.

- Nie - wysapał Brunatek, zmęczony po walce. - Wszystko w porządku.

- Dlaczego wyszedłeś z obozu? - dodała Klonowa Łata.

- Chciałem pójść na patrol - odmiauknął, spuszczając lekko głowę.

- Jakim cudem go nie wyczuliśmy? - zastanawiał się głośno Krótki Pysk.

- Szedłem pod wiatr, tak jak nauczyła mnie Puchaty Liść.

Kotkę zapiekły uszy. Uświadomiła sobie, że to po części jej wina, że kocurek dotarł aż tutaj. Obawiała się reakcji Rudego Świtu na to, że to przez nią jej kociak został zraniony. Czekała na jakąś reakcję na ucieczkę kociaka ze strony Szczawiowej Gwiazdy, lecz kocur jedynie wpatrywał się w kociaka z szeroko otwartymi oczami.

- Dlaczego to zrobiłeś? To znaczy, zaatakowałeś Mroźnego Cienia? - spytał lekko zdezorientowany przywódca, zauważywszy, że wszyscy na niego patrzą.

- Mogłeś stracić przez niego życie - odpowiedział natychmiast kocurek. - Nie mogłem na to pozwolić.

Szaro-biała wojowniczka spojrzała na przywódcę. Wyraźnie był pod wrażeniem czynu Brunatka. Jednak jego nieobecne spojrzenie świadczyło o tym, że myślał o czymś jeszcze. Po chwili niebieski kocur rzekł:

- Wracajmy do obozu.


●●●


Wchodząc do obozu, Puchaty Liść zauważyła Rudy Świt biegającą w panice po całym obozie, a wraz z nią Chmurny Zmierzch.

- Gdzie on znowu poszedł? - rozpaczała złocistoruda kotka. 

- Znaleźliśmy twoją zgubę - miauknął Krótki Pysk, wpychając Brunatka do obozu. 

- Brunatku! - zawołała Rudy Świt, biegnąc do kociaka, lecz nagle się zatrzymała. - Co ci się stało?!

-  Zaatakował wojownika Klanu Wiatru - odpowiedziała za kociaka Klonowa Łata.

- Co?! - w oczach karmicielki rosło przerażenie. - Dlaczego to zrobiłeś?! - krzyknęła.

- Chciał zabić Szczawiową Gwiazdę! - miauknął kocurek. - Ja… Nie mogłem na to pozwolić!

Rudy Świt patrzyła zmieszana to na Brunatka, to na przywódcę.

- Patrol Klanu Wiatru polował na naszym terytorium - zaczął Szczawiowa Gwiazda. - Mroźny Cień wydał rozkaz do ataku. Gdyby nie Brunatek, straciłbym życie.

Szaro-białej wojowniczce ulżyło. Przywódca nie wspomniał Rudemu Świtowi o tym, że to przez nią Brunatek tak łatwo opuścił obóz. Nagle zdała sobie sprawę, że większość klanu zebrała się wokół nich. Na chwilę ze żłobka wynurzyła się Jarzębinka, kremowa koteczka, jednak Oszronione Oko, jej matka, szybko zabrała ją z powrotem. Chwilę ciszy przerwała Brzozowa Łodyga. 

- Mroźny Cień? Widzicie? Jak tylko pojawił się pierwszy raz na zgromadzeniu, to widziałam, że mu źle z oczu patrzy! Mówiłam wam!

- Że też istnieją jeszcze takie koty jak on! - dodała Przekrzywiona Paproć. 

Kiedy starsze zajęły się obgadywaniem agresywnego kocura, puchata kotka spostrzegła wymianę spojrzeń między Rudym Świtem a Szczawiową Gwiazdą. 

- Rudy Świcie! - przerwała tę chwilę Śliwkowy Wzrok. - Muszę obejrzeć ranę Brunatka. Przyjdziesz z nim? 

- Tak, już idziemy - rzekła karmicielka, otrząsnąwszy się z zamyślenia.

Kiedy ruda kotka skierowała się ze swoim synem do legowiska medyka, Puchaty Liść zauważyła, że Jarzębinka znowu wyjrzała ze żłobka. Patrzyła na starszego kolegę z szeroko otwartymi oczami. Po chwili jednak Oszronione Oko wepchnęła ją na powrót do środka.

Zanim uczennica medyka z Rudym Świtem i Brunatkiem zniknęli pod krzewem służącym za legowisko medyka, niebieskooka wojowniczka usłyszała jeszcze słowa Śliwkowego Wzroku:

- Rana nie krwawi za mocno, ale może wdać się zakażenie, więc muszę szybko to obejrzeć. Jednak jestem prawie pewna, że będziesz miał w tym miejscu małą bliznę.

W tym samym momencie do obozu wróciła Liliowy Kwiat. Miała przyczepiony do futra mały cierń, więc prawdopodobnie wyniosła ciernie, które wyjęła z posłań starszyzny.

- Co się stało? - spytała młoda kotka, widząc zebrane koty.

Puchaty Liść opowiedziała jej wszystko.


●●●


- Co się dzieje? - spytała puchata kotka, wracając do obozu z Łaciatym Niebem. Były razem na polowaniu. 

- Szczawiowa Gwiazda zwołał spotkanie - odpowiedział Pierzaste Futro. 

Wojowniczki odłożyły swoje zdobycze na stertę i usiadły niedaleko. Po chwili przywódca zaczął mówić

- Jak wiecie, wczoraj wieczorem zaatakował nas patrol Klanu Wiatru. Teraz mam już pewność, że podkradają nam zwierzynę. Porozmawiam o tym z Jelenią Gwiazdą na następnym zgromadzeniu.

Jednak nie o tym chciałbym porozmawiać. Jak zapewne słyszeliście, straciłbym życie, gdyby nie Brunatek - Szczawiowa Gwiazda popatrzył na kociaka. - Oczywiście, powinien zostać ukarany za opuszczenie obozu. Mimo tego uważam, że Brunatek, pomimo że jest jeszcze młody i mały, wykazał się odwagą i walecznością, której niejeden uczeń mógłby mu pozazdrościć. Dlatego też zamiast go ukarać, chciałbym go nagrodzić. 

Klan zaczął szeptać między sobą. Rozumieli, że czyn Brunatka był szlachetny, jednak było to bardzo niebezpieczne. 

- Rozumiem wasze obawy - kontynuował przywódca. - Jednak uważam, że każdy akt lojalności wobec klanu zasługuje na pochwałę. 

Szepty zaczęły cichnąć. Szczawiowa Gwiazda był mądrym przywódcą, wszyscy o tym wiedzieli. Mimo wszystko na koniec zawsze cały klan się z nim zgadzał.

- Brunatku, mógłbyś tu podejść? - zawołał kocurka przywódca. Gdy ten stanął przed pniem, niebieski kocur kontynuował. - Nie mogę cię mianować uczniem, ponieważ jesteś jeszcze za młody. Jednak pomyślałem, że mógłbyś pójść z nami na następne zgromadzenie. Wykazałeś się wielką walecznością i przynależnością do Klanu Rzeki. Wspomnę o tym na zgromadzeniu. Przy okazji każdy klan się dowie, że nawet kociaki w naszym klanie są gotowe o niego walczyć. Będziesz przykładem dla wielu kotów. 

- Brunatek! Brunatek! - klan zaczął wykrzykiwać imię kociaka. 

- Jednak - dodał Szczawiowa Gwiazda, gdy ucichły wiwaty - nie chciałbym, żeby coś ci się stało. Puchaty Liściu, czy zgodzisz się pilnować Brunatka podczas następnego zgromadzenia?

Kotka odczuła lęk. Przecież jej już nie będzie wtedy nad jeziorem! Nie chciała nikomu o tym mówić, bała się, że rodzina i przyjaciele zechcą ją zatrzymać. Ale nie mogła zostać, nie, mając w pamięci zrozpaczone spojrzenie Chmurnej Gwiazdy. Jednak jeśli teraz odmówi, sprawi przykrość Brunatkowi, a koty zaczną pytać o powód takiej decyzji. Uświadomiwszy sobie, że milczy dłuższą chwilę, w końcu odpowiedziała:

- Oczywiście. 

Kiedy odejdę, Szczawiowa Gwiazda przydzieli Brunatkowi kogoś innego - pomyślała z nadzieją.

Jednak po chwili ogarnęły ją przykre myśli. Co z tego, że Szczawiowa Gwiazda da kociakowi innego kota do opieki, skoro ten będzie za nią tęsknił? Wszyscy jej przyjaciele będą za nią tęsknić. A ona będzie tęsknić za nimi. Wiedziała, że nie może już zrezygnować, ale mimo to odczuwała jakąś dziwną pustkę. 

Zebranie klanu zakończyło się. Szczawiowa Gwiazda wrócił do swojego legowiska, a reszta Klanu Rzeki powróciła do swoich zajęć. Tylko Puchaty Liść została sama, na środku polany, rozmyślając o konsekwencjach jej decyzji.

Komentarze

Prześlij komentarz